Tuż koło nas otworzył się niedawno nowy bar. Jakoś specjalnie nie ciągnęło mnie tam, ale wczoraj uległem namowom Żony i poszliśmy z testową wizytą. (W sumie może wydawać się to dziwne, bo na ogół nie ciągnie jej do barów.) W środku same dziewczyny -- oprócz kelnera byłem jedynym przedstawicielem płci brzydkiej (fakt faktem, gogusiowaty kelner wyglądał jak romantyczny uwodziciel z seriali puszczanych w kablówce, więc może termin "płeć brzydka" nie jest akurat najtrafniejszy).
Moja Kochana zerknęła w kartę i stwierdziła:
-- Pół litra na głowę to za mało. Spokojnie wypiję więcej.
-- Ja raczej nie wypiję tyle -- jęknąłem zaskoczony -- Dla mnie pół litra to już i tak za dużo.
Koniec końców stanęło na 0,4 litra na głowę. Rozejrzałem się. Na stoliku obok kilka pustych kubków 0,2 (przy stoliku siedzą dwie dziewczyny); na dalszym stoliku -- trzy puste półlitrowe dzbanki (cztery dziewczyny przy stoliku).
Po chwili kelner przyniósł nasze porcje. Moja Kochana raz, dwa wypiła do dna.
-- Uwielbiam pitną czekoladę... -- Powiedziała z błogim uśmiechem na buzi.
No cóż...
A sam bar niczego sobie (tutaj jest jego strona www). Polecam!
Friday, November 9, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment