Monday, June 11, 2007

Bir Hakeim

Szesnasta dzielnica jest tuż za rzeką. Idąc spacerem spod wieży Eiffela do szesnastej dzielnicy najprościej przejść mostem Iena. Jeśli ma się jednak trochę więcej czasu, to warto przejść kawałek dalej, do następnego mostu.

Most Bir Hakeim (bo to o nim mowa) jest dwupoziomowy. Górą jeździ metro, dół jest dla samochodów i pieszych.


Idąc od strony lewego brzegu w połowie drogi natrafimy na podłużną wyspę - most nieco niezdarnie kładzie się na niej okrakiem. Ta wyspa, to Wyspa Łabędzi (L’ île des Cygnes) - całkiem miłe miejsce na niedzielny spacer.


Odwracamy się i ...


Po drugiej stronie mostu wyspa kończy się małym cypelkiem oferującym miły widok na Wieżę. Ten widok podziwia pomnik "Francji Odrodzonej".



Do prawego brzegu został kawałek. Za dnia ten rząd wiszących lamp i solidna stalowa konstrukcja wyglądają nobliwie i solidnie...



Jednak prawdziwego uroku most nabiera wieczorem, gdy otula go ciepłe światło starych lamp. Właśnie wtedy, wieczorami, gdy milknie codzienny harmider most budzi się z drzemki. Dusza staruszka Bir Hakeim odzywa się wtedy w stalowej konstrukcji, odbija się w szmerze wody i powiewach wiatru lekko hulającego w przęsłach. Ostatnie pociągi metra mówią "witamy" w swoim turkoczącym języku. Nawet figura "Francji Odrodzonej" zrzuca cały swój patos i zmienia się w figlarną wnuczkę, bawiącą się w ogórdku stargo dziadka Bir Hakeim.


Pomyślmy co by było gdyby Gałczyński swego czasu tworzył w Paryżu. W takim wypadku z pewnością zamiast o zaczarowanej dorożce, czytalibyśmy o zaczarowanym moście Bir-Hakeim.

Zaczarowany most...

No comments: