Thursday, September 27, 2007

Włoski buziak

Małe postscriptum do opisu mojego odważnego rozbijania się autem po Paryżu.

W kontekście mojego dziarskiego parkowania warto wspomnieć o dość radykalnej metodzie parkowania na tzw. "włoskiego buziaka". Metoda znana i praktykowana nie tylko w Paryżu, jak mniemam.

Parkując na włoskiego buziaka, wjeżdżamy autem tyłem powolutku (acz nie ślamazarnie) na upatrzone miejsce parkingowe. Wjeżdżamy, wjeżdżamy ... aż przyładujemy, znaczy się damy buziaka autku stojącemu za nami. Potem wrzucamy jedynkę i podjeżdżamy do przodu... powoli... powoli... łup!!! To jest cmok!!! Jeszcze kilka takich buziaczków z przodu i z tyłu i autko zaparkowane (albo raczej wciśnięte w miejsce parkingowe).

Dodam, że w przypadku motocykla zaparkowanego z tyłu "włoski buziak" może wydawać się nieco natarczywy...

PS. Kilka autek zaparkowanych "na buziaka":

Sunday, September 23, 2007

Najgorszy kierowca w Paryżu (ost)

Trzask! Drzwi autka zamknięte. Idziemy do biura agencji wynajmu samochodów oddać kluczyki...

Haha! Niespodzianka! Agencja okazała się być zamknięta. Karteczka na drzwiach obwieściła światu, że pracownicy zrobili sobie dwugodzinną przerwę na obiad. Cóż począć. Poszliśmy i my do lokalnego bistro na obiad. Do jedzenia wzięliśmy butelkę dobrego wina. Zdenerwowanie szybko nas opuściło a humory prędziutko nam się poprawiły.

Do agencji wynajmu wróciliśmy po obiadku. Pracownik agencji zauważył, że coś szybko nam poszło z przeprowadzką. "Pędziłem niczym rakieta z dopalaczami, he he heee!" rzuciłem od niechcenia. Facet z agencji opacznie chyba zrozumiał, że tymi dopalaczem było winko cośmy je wypili do obiadu, bo czym prędzej zabrał nam kluczyki...

Tak oto skończyły występy najgorszego kierowcy w Paryżu.

Do domu wróciliśmy metrem.

Thursday, September 13, 2007

Najgorszy kierowca w Paryżu (5)

Dojeżdżamy na miejsce. Już jesteśmy przy agencji wynajmu samochodów. Trzeba tylko jeszcze zaparkować naszego małego Kangoo. Akurat jest jedno wolne miejsce. Trzeba wcinąć się w nie tyłem, zwracam się więc do mojej Kochanej z następującą propozycją:
- Wyskakuj z wozu i pokieruj mną przy parkowaniu.
- Coooo?! Nie ma mowy! Nie będziesz parkować tyłem! Znowu w coś przywalisz i to na oczach tych ludzi z agencji wynajmu samochodów. Stawaj tam dalej, przy krawężniku.
- COOOO??? JA NIE ZAPARKUJĘ???

Zaparkowałem! I w nic nie przywaliłem! Tere fere!

Obraziła się.

Najgorszy kierowca w Paryżu (4)

Dwie luźne scenki.

Występują: moja Kochana Żona (Ż) i ja (J)

***

Jedziemy szeroką aleją.

J. Zjadziesz mi drogę na mapie?
Ż. Noooo niezbyt.
J. Ok. Damy jakoś radę. Musimy tylko skręcić w rue Miromesnil. Powiedz mi jak ją zauwazysz.
Ż. Dobra.

Po prawej stronie zauważam tabliczkę "rue Miromesnil". Skręcam. Jedziemy rue Miromesnil.

Ż. (ze ślicznym uśmiechem na twarzy) To ta ulica!

***

Przejeżdżamy przez skrzyżowanie. Ruchem kieruje młodziutka, zgrabna blond policjantka w miniówie.

J. Świateł nie ma, ale za to jaka lala!
Ż. ŻE CO???!!! Obrazam się i za karę nie pomagam ci w prowadzeniu!

Mija kilka chwil pełnych ciężkiej ciszy. Kilka przecnic dalej ruchem na skrzyżowaniu kieruje młody policjant, postury Antonio Banderasa, w mundurze galowym.

Ż. (triumfująco) -- Aaaaaaale przystojniak!

Sic!

Najgorszy kierowca w Paryżu (3)

Zbliżamy się do nowego mieszkania. Przejeżdżamy autkiem przez elegancką bramę. Za bramą po prawej zjazd na parking podziemny, po lewej wąska zatoczka.

Staję na środku wszystkiego zgrabnie tarasując zatoczkę, bramę i wyjazd na parking. Voilà!

Wyładowujemy rzeczy (szybko!)

Dwa razy muszę cofać się bo jakieś ciołki koniecznie muszą wjechać na parking albo chcą jechać gdzieś na miasto. W sumie jest to całkiem ciekawa metoda na poznanie nowych sąsiadów.

Po kilkunastu minutach koniec wyładowywania. Jedziemy oddać Kangoo do wypożyczalni.

Najgorszy kierowca w Paryżu (2)

Dojechaliśmy pod nasz stary dom. Pod domem przyszedł czas na jeden malutki cud -- jest miejsce do parkowania. Świetnie. Parkujemy. Miejsce niewielkie, więc będziemy się wciskać tyłem.

Nasze małe Kangoo ma zamalowaną tylną szybę (reklama), na lusterko wsteczne nie ma więc co liczyć. No nic. moja Kochana będzie mną kierować z chodnika.

Autko powoli wczołguje się w miejsce do parkowania. Dziarsko (i nieco chaotycznie) kręcę kierownicą. Moje Szczęście z chodnika macha do mnie dając mi jakieś znaki. Za Chiny ludowe nie wiem o co jej chodzi z tym machaniem ... ŁUP! Aha! Znaczy się machała, że nie mam już miejsca.

No nic, to tylko jakiś tam motocykl (wywrócił się).

Klnąc na czym świat stoi powili podjeżdżam do przodu i znów cofam autko wpasowując się w miejsce do parkowania. Moja Kochana znowu daje mi sygnały w jakimś dziwnym języku migowym ... ŁUP!!! Znowu ten cholerny motocykl! Co za matoł stawia motocykl na mojej drodze do parkowania!!!

Ustawiłem auto krzywo, tarasując jakiś przejazd. Szybko znieśliśmy wszystkie tobołki i paczki. Załadowane. Odjazd!

Motocykl z dwóch upadków wyszedł bez szwanku.

Wednesday, September 12, 2007

Najgorszy kierowca w Paryżu (1)

Początek był spokojny. Z okolic Montparnasse jechaliśmy powoli bulwarem Pasteur i potem bulwarem Garibaldi wzdłuż wiaduktu szóstej linii metra. Po kilku minutach skręcilismy w Avenue de la Motte Picquet. Szybko minęliśmy pola Marsowe i na koniec wcisnęlismy się w labirynt ciasnych uliczek tuż koło naszego starego mieszkania.

Właśnie dojeżdżaliśmy do celu. Wąska uliczka. Przed nami jechał jakiś samochód dostawczy. Do starego mieszkania zostało może z pięćdziesiąt metrów.

Nagle jadący przed nami samochód stanął. Kierowca wysiadł z szoferki, powoli obszedł swoja ciężarówke, oworzył drzwi bagażnika i zaczął wyładowywac towar. Tym towarem były szyby, masa szyb.

Za mną zatrzymał się samochód, za nim kolejny, potem kolejny. na końcu stanęła spora śmieciarka. No i co teraz robić? Ulica wąska, zawrócić się nie da, do tyłu nie ma jak, chyba że po dachach tych wszystkich aut i śmieciarki. Normalnie zdenerwowałem się! Byłem chyba jednak jedynym nerwusem na tej ulicy. Najspokojniejsze były ludki ze śmieciarki. Z papierosami w ręku leniwie obserwowały wyładunek szyb.

Po pół godzinie szyby wyładowano. Droga wolna!

Dodam, że uliczka była wąska; zupełnie tak jak ta na zdjęciu poniżej.



No nic. Jedziemy dalej...

Tuesday, September 11, 2007

Najgorszy kierowca w Paryżu (wstęp)

Nowe mieszkanie to generalnie fajna sprawa. Fajnie powyobrażać sobie jak się je umebluje, gdzie będzie stała kanapa, a gdzie stół, jaki kolorki a jakie wzorki itepe. Ogólnie na poziomie ogólnym jest ogólnie całkiem miło. Kłopoty zaczynają się przy planowaniu szczegółów.

Jednym z takich szczegółów było przewiezienie kilku rzeczy ze starego mieszkania do nowego. Niby niewiele tego się zebrało - kilka paczek z książkami, trochę ubrań, obrazów, jakaś szafka, ekspres do kawy. Coś za dużo by przewozić to samemu metrem albo taksówką i jednocześnie za mało by angażować profesjonalną firmę przeprowadzkową. Słowem, było tego akurat tyle, by przewieźć to samemu samochodem.

Tylko skąd wziąć taki samochód? Oczywiście można poprosić znajomych, ale ja miałem lepszy (o niebo lepszy) pomysł -- wynajmę. Ha! W końcu nie raz już wynajmowałem samochód. Mam konieczne do tego doświadczenie i entuzjazm.

Raz dwa wyszperałem na sieci adres pewnej wypożyczalni. Następnego dnia, koło jedenastej rano razem z Żoną wypożyczyliśmy małego Renault Kangoo.

Pewnie zasiadłem za kierownicą. Stacyjka, jedynka, gaz i dalej jazda!

Monday, September 3, 2007

Mon Dieu!

Wiedziałem że tak się skończy -- przez cały sierpień nie kiwnąłem palcem by coś napisać.

Niby mam wymówkę. Sporo się działo -- szukanie nowego mieszkania, przeprowadzka, meblowanie itp. Z drugiej strony, to szukanie nowego mieszkania, przeprowadzka, meblowanie itp. winny być jakąś inspiracją do wpisu.

Nie ma zmiłuj, trzeba będzie coś napisać. Np. o parkowaniu w Paryżu. I o tym kto jest najgorszym kierowcą nad sekwaną. I o Ikei, za co ją lubimy i za co nie. I o tym jak pogodzić wynajem auta z piciem wina.

No to do roboty! Tematy są. Werwa też! Dalejże!

... zaczynam od jutra ;-)