W kontekście mojego dziarskiego parkowania warto wspomnieć o dość radykalnej metodzie parkowania na tzw. "włoskiego buziaka". Metoda znana i praktykowana nie tylko w Paryżu, jak mniemam.
Parkując na włoskiego buziaka, wjeżdżamy autem tyłem powolutku (acz nie ślamazarnie) na upatrzone miejsce parkingowe. Wjeżdżamy, wjeżdżamy ... aż przyładujemy, znaczy się damy buziaka autku stojącemu za nami. Potem wrzucamy jedynkę i podjeżdżamy do przodu... powoli... powoli... łup!!! To jest cmok!!! Jeszcze kilka takich buziaczków z przodu i z tyłu i autko zaparkowane (albo raczej wciśnięte w miejsce parkingowe).
Dodam, że w przypadku motocykla zaparkowanego z tyłu "włoski buziak" może wydawać się nieco natarczywy...
PS. Kilka autek zaparkowanych "na buziaka":


