Sunday, March 11, 2007

Dzieci, jak małe ośmiornice

Ostatnio byłem na kolacji ze znajomą z pracy (Australijka, nb. przemiła dziewczyna). Siedzimy, jemy, gadamy, patati-patata, słowem klasyczna kolacja przyjaciół z "firmy" ... Aż tu nagle ona z zaskoczenia zadaje pytanie: "Kiedy twoja żona i ty chcielibyście mieć dzieci?"

BUM!!!


Moc tego pytania porównać można z mocą średniej bomby atomowej, tudzież z niedozwolonymi ciosami Andrzeja Gołoty poniżej pasa. Słowem, poczułem się niczym znienacka rąbnięty piąchą ... W stanie lekkiej paniki starałem się znaleźć jakąś rozsądną (w miarę) odpowiedź ... "Dzieci są bardzo miłe, ale małe bobasy przypominają mi małe ośmiornice" - wykwakałem oszołomiony. Sympatyczna Sheila nie wyczuła mojego szoku. Przeciwnie - uroczo klasnęła i zawołała "Oh yeah! Taki mały bobas, pełzający niczym mała, słodka ośmiorniczka! Człapu, człap! So sweeeeeet!".

Żeby tego było mało, następnego dnia Australijka wpadła do mnie do domu z małym prezentem. Pluszowa ośmiornica! "Tak na dobry początek" powiedziała, rumieniąc się. Heh...

Aha - Spytałem się tej Autralijki jak w języku angielskim regularnie stworzyć liczbę mnoga od słowa octopus ... ho ho ho. Australijka (na swój uroczy sposób) odpowiedziała, że liczba mnoga od octopus, to octopi, ha ha ha (blush) ... Zapomniałbym o tej debacie, gdyby nie to, że dzisiaj na rue Saint-Honore zobaczyłem taki oto sklepik:

Na sam koniec: Pluszową ośmiornicę nazwałem "Sheila". ha ha ha (blush)...

No comments: