Jednego wieczoru jakieś licho pokusiło mnie by jednak tym razem następnego dnia na serio wstać wcześniej. Tego wieczoru nastawiłem dwa budziki. Jeden postawiłem przy łóżku, drugi pod oknem. Zadowolony z siebie poszedłem spać.
Koszmaru pierwszych dziesięciu minut następnego poranka nie da się opisać bez użycia ciężkich przekleństw. Przejdźmy do momentu gdy już jestem z aparatem na Pont de l'Alma.
Trochę chmur na niebie i lekka mgiełka skutecznie zamazały poranną jutrzenkę. Niestety pierwszym promieniom też nie udało się przebić, szkoda. Na szczęście słońce w końcu zdecydowało się przejrzeć w Sekwanie. Obiecujący początek!
Na pierwsze promienie słońca będę jeszcze polować. Liczę że uda mi się jeszcze zrobić kilka zdjęć, stąd ta jedynka w temacie tej notki.


1 comment:
wygląda bardziej jak zachód, a nie wschód słońca :)
Post a Comment