Tuesday, April 24, 2007

Gorące wybory

Przez ostatnie kilka tygodni temat wyborów prezydenckich był wszechobecny. Z prasy litrami wylewały się wszelkiego typu wodolejskie analizy / teksty / opinie. Z plakatów na przechodniów łypali kandydaci. Na rogach ulic agitatorzy rozdawali zaangażowane ulotki. W księgarniach na honorowych miejscach wystawiono książki napisane przez kandydatów (te książki to w sumie sprawa godna osobnego postu) . No i mój radiobudzik co rano witał mnie przedwyborczym szczekaniem: "bla-bla-bla-bla-Royal-bla-bla-bla-Sarkozy-bla-bla"...

Pierwsza tura minęła. Moi sąsiedzi owacyjnie powitali dobry wynik Sarkozego. Następnego dnia po wyborach gazety pełne były najprzeróżniejszych słupków, wykresów, kresek i mapek hojnie okraszonych setkami cyferek.

W jednej z darmowych gazetek (Economie matin, nr 90) zwróciłem uwagę na jedną z takich tabelek. Na początku myślałem że to kolejne powyborcze trele-morele. I w sumie było to kolejne powyborcze trele-morele, z tym że dość ... hmmm ... nieszablonowe.

W tabelce były wyniki sondażu. Pytanie brzmiało mniej więcej: Co powiedział(a)byś na pikantne tête-à-tête z danym kandydatem?

W przypadku pani Ségolène Royal 9% ankietowanych mężczyzn odpowiedziało "już! od razu!", 36% wybrało odpowiedź "czemu nie?" a 56% "nigdy!". Odpowiedzi kobiet odnośnie pani Royal to: 0% ("już! od razu!"), 2% ("czemu nie?") i 98% ("nigdy!")

Gdy chodziło o monsieur Sakrozy, 1% kobiet zadeklarowała chęć natychmiastowego fiki-miki z tym kandydatem, 11% rozważyłoby taką możliwość, 88% raczej by podziękowało. Odpowiedzi panów to 1% ("już! od razu!"), 3% ("czemu nie?") i 96% ("nigdy!")

Hmmm... No nie mogę się powstrzymać. Cztery procent panów publicznie wyznaje chętkę na frywolne siupy z monsieur Sarkozym, a dwa procent pań przyznaje ankieterom, że pobaraszkowałyby chętnie z madame Royal! Oh là là!

Ciekawe czy w Polsce były podobne badania? "Co powiedział(a)byś na niezobowiązujące siupy z Rokitą / Kaczyńskim (do wyboru) / Olejniczakiem / Giertychem ... " Do listy można dopisać też np. (promowaną ostatnio) polską sejmową Cicciolinę, Sandrę L. albo namiętną, gorącą i odważną w słowie panią Beger. Wyniki takiego sondażu byłyby zapewne całkiem interesujące.

No comments: