Wednesday, March 7, 2007

Beanbag

Schodzimy w tematy bardziej przyziemne. Bo cóż wzniosłego i poetyckiego jest w "beanbagu"? (tu mała uwaga: beanbagiem / sacco nazywam mebel będący prostym workiem z grochem).

No może przesadzam nieco; beanbag nie jest w sumie do końca przyziemny. Jako mały szkrab, zatopiony w wieeelkim sacco, z wypiekami na twarzy czytałem historyjki o niejakim Gastonie Lagaffe (uwielbiam do dziś!). Na widok fajnego worka z grochem łezka mi się w oku kręci... ech... Jakiś czas temu kupiłem sobie takiego beanbaga do mojego paryskiego mieszkanka. Jest to idealny mebelek na leniwe sobotnie popołudnia. Po skończonej randce z mademoiselle pralką i monsieur odkurzaczem można wygodnie rozciągnąć się na takim beanbagu z kieliszkiem dobrego wina, słuchając Rolling Stonesów (bardzo lubię!).

Do rzeczy jednak. Otóż w pewną sobotę zauważyłem że beanbag zaczyna się pruć na potęgę. Szwy przetarte, kulki styropianu wyłażą tu i tam - cholera jasna, nie jest dobrze!!! Trzeba kupić kolejnego sacco. Tylko gdzie? Do wszelkich ikei i innych podobnych marketów trzeba jechać autem - a ja auta nie mam. Trzeba zatem zrobić zakupy w centrum. Wsiadłem w metro i pojechałem do Galerii Lafayette. Tłum jak diabli, sacco nie ma. Nieco rozeźlony przeszedłem na drugą stronę Bulwaru Hausmanna do drugiego ze słynnych domów towarowych Paryża - Le Printemps. Przepycham się przez tłumy do działu z meblami i jest! Jest beanbag! Jeeee!!! W paski bordo - brązowe (pasuje do dywanu)! Bomba! Super! Ekstaza!!! Co prawda nieco przybrudzony, ale nic tam! Szwy nie wyglądają solidnie, ale nic tam! Metka urwana, ale nic tam! Obok jest drugi, podobny, zerkam na metkę - 250 euro. Pu**in (w wolnym tłumaczeniu k***a mać)!!!! Powariowali, jak rany?

Na szczęście znam jeszcze jeden dom towarowy - Le bon marché. Tłukę się metrem na drugą stronę Sekwany, lecę do działu meblowego - jest beanbag!!! Jaki ładny!!! Patrzę na metkę - Kenzo (niedobrze!). Patrzę na cenę - 740 euro - pu**in, me**de, va ch**r (w wolnym tłumaczeniu ... ... nieważne, tak mi się pomyślało).

Telefon. Kolega chce się umówić na kolację - wylewam mu swoje żale i oto cudem boskim dostaję genialną radę / przypominajkę. W samym centrum jest przecież Conforama! Tylko szybko bo zamykają za niecałą godzinę! Rany!! Panika! Metro, tętno wysokie, przejścia podziemne, tłumy, conforama, schody ruchome, JEST!!! Koloru bordo, pasuje do dywanu, cena niewielka! MAM!!!!

W Conforamie nie mieli toreb, pozostało mi więc tylko zarzucić "wora" na plecy i nucąc Idzie Grześ przez wieś, worek piasku niesie... ruszyć w stronę najbliższej stacji metra.

Post Scriptum: Sacco okazało się być nader wygodne. Do tego (rzecz jasna) Rolling Stonesi, dobre czerwone wino i szafa gra!

Post Scriptum Secundum: "beanbag" czy "sacco" brzmią o wiele krócej i zwięźlej niż "meblowy worek z grochem". Czy w języku polskim jest jakieś odpowiednie słówko na określenie tego czegoś? Wygląda na to ze nie, dlatego też niniejszym ogłaszam konkurs na taką nazwę. Ma być krótka, zwięzła i sympatyczna. Nagroda: butelka niezłego wina francuskiego + płyta Rolling Stonesów (zdaję sobie sprawę że liczba czytelników tego bloga jest mocno ograniczona; poczekam do końca marca, a potem z radością zdefrauduję nagrodę).

1 comment:

Magda said...

Może grochowiak ? :> W końcu to "coś" wypełnione jest grochem. Dziwne, nigdy na czymś takim nie siedziałam. Na róznych puffach i innych cudach - tak. Ale na takim grochowiaku - jeszcze nie. Wszystko przede mną :D