Monday, April 16, 2007

Nicea / Nice / Nissa

Wczasy okazały się (jak zwykle) za krótkie. Trudno, co począć?! Pozostaje tylko zachować w pamięci tak dużo wspomnień, wrażeń i impresji jak tylko się da. A ponieważ pamięć bywa ułomna, to warto podeprzeć się słowem pisanym, a tekst poprzeplatać pstrykanymi bez umiaru fotkami.

Te kilka wolnych dni przeżyliśmy w Nicei. Miłe miasto, acz na pierwszy rzut oka całkiem niefrancuskie. Te wąskie uliczki, to suszące się pranie, te małe placyki - czyżby Italia?



Słoce powoli zachodziło ... Sielskie klimty normalnie niczym ze słonecznej Italii!

No i te dwujęzyczne tablice... (gołąb się akurat nie wypowiedział)

I tylko powiewające gdzieniegdzie trójkolorowe flagi przypominają że to jest Francja!

Zostawmy na boku pytanie o tożsamość Nicei. Są ważniejsze sprawy. Na przykład zakupy!

Po pierwsze, w Nicei warto kupić lokalne perfumy:

Można też kupić buty (choć dla mnie, jako klasycznego faceta, to buty są wszędzie te same i wszędzie można je kupić).

Rzecz jasna jako że Nicea leży nad morzem to da się tu zauważyć jakieś bulwary, palmy itepe.

Koniec już z tymi lekko pogardliwymi nutkami, bo oto czas wspomnieć o tym jedynym, prawdziwym, czystym, szczerym celu naszej podróży - kuchni nicejskiej. Spokojnej kuchni z pogranicza włosko - francuskiego. Kuchni świeżej, niezblazowanej, naturalnej i prostej. Kuchni dającej się skosztować w dziesiątkach domowych barków knajpek i restauracyjek nicejskiego starego miasta. Bomba!

Jako reprezentacja kuchni nicejskiej wystąpi sałatka z ośmiornic z karczochami (pyyycha), z sympatycznego bistro "Safari":



Na sam koniec pobytu w Nicei, w drodze na lotnisko, taksówkarz zarzucił nas pytaniami o wrażenia z muzeów, w których niewątpliwie (jego zdaniem) byliśmy. Nieco zakłopotani powiedzieliśmy że zamiast muzeów dzielnie zwiedzaliśmy "nissardzkie" lokale. Aaaa... touristes gastronomiques, powiedział taksówkarz ze zrozumieniem. Nareszcie bratnia dusza!

Ech... fajny był ten wyjazd i tyle! Stojąc przed wyborem "Nicea albo śmierć", zdecydowanie wybieramy Niceę.

3 comments:

Anonymous said...

Nice :)

Piotr said...

Gaaah! Faktycznie do bani ten system komentarzy. (Sarah, sorrrry!!!)

Magda said...

Piękne zdjęcia! Ah, ależ mnie ciągnie na południe. W sumie zostałam już 'skazana na południe' - w czerwcu jadę na 3 miesiące do pracy w Hiszpanii, wybrzeże Costa Dorada. Nie to samo co Francja, ale chociaż południe :)