Język francuski w praktyce lubi się rządzić, rozpychać i tupac nogą. A to dlatego, że Francuzi lubią (do bólu) swój język. Zostawmy na boku moralną ocenę tego pożałowania godnego szowinizmu i przejdźmy do dwóch ciekawych przykładów.
Po pierwsze, podczas rozmowy prowadzonej po angielsku z Francuzką / Francuzem należy być przygotowanym, że wszystkie nazwy geograficzne będa wymawiane po francusku.
Przykłady z życia:
-- Byłam na wakacjach w Ihą (chodziło o Iran), podróżowaliśmy między Tehhą a Isfhą (tadam! chodziło o Teheran i Isfahan).
-- Następna konferencja będzie w Behhlę (po dłuższym namyśle załapalismy, że chodzi o Berlin).
-- Pasazerowie odlatujący do Dethła proszeni są do gejtu numer osiem (chodziło o Detroit. Mało nie przegapiłem swojego lotu!)
Po drugie -- skrótowce i skróty. Jeśli jest jakiś angielki skrót (np. AIDS albo NATO) to należy go (1) rozwinąć, (2) przetłumaczyć na francuski, (3) zwinąć z powrotem.
Tak wieć jeśli podczas rozmowy (po angielsku) Francuz/ka powie że ktoś chorował na "sajda" to znaczy że chodziło o AIDS (czyli SIDA po francusku). Słysząc OVNI, myślimy UFO. OTAN to NATO. I tak dalej.
Uwaga! Nie wszystkie skróty mają swoje francuskie odpowiedniki i ewentualna pomyłka może zostać odebrana jako nabijanie się z języka Woltera. Przykład (z zycia wzięty):
Francuzka: Dokąd idziecie na obiad?
My: Gdziekolwiek. Może być nawet Pe-Ef-Ka.
Francuzka: Pe-Ef-Ka?
My: Nooo... Pule Fri du Kątaki. Czyli to co wszędzie indziej nazywane jest KFC.
Francuzka: uhhhh... (do tego potężnie wymowne spojrzenie o napięciu liczonym w megawoltach)
No i zrozum tu Francuzów!
Tuesday, April 22, 2008
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
1 comment:
no tak, francuzi i ich francuski.. :))) z tego co pamietam, skrot SIDA jest uzywany tez w Hiszpanii :)
Post a Comment